Gasną lampy w Prabutach

- Dzwoniłem w tej sprawie do rejonu energetycznego, ale odpowiedziano mi, że miasto nie podpisało umowy z firmą i dlatego są problemy. Zapytałem więc w urzędzie, o co chodzi i usłyszałem, że właśnie trwają negocjacje - mówi pan Mariusz. - Chcąc dojść do naszych domów, musimy brodzić w błocie, bo nie ma chodnika. A teraz na dodatek jeszcze nie mamy oświetlenia ulicznego - podsumowuje.

Sytuacja zaczęła się komplikować już z początkiem roku. Dotychczasowe umowy samorządów z Energą-Operatorem przestały obowiązywać, a rozmowy nad nowymi rozpoczął nowy podmiot, Energa-Oświetlenie. Szybko okazało się, że rozmowy ze spółką nie będą łatwe. Jednym z powodów były "zaporowe" ceny, jakie miały zaoferować władze spółki. Nieoficjalnie mówi się, że gasnące latarnie mogą mieć związek z przedłużającymi się negocjacjami samorządu z Energą.

- Wiązanie uszkodzonych lamp z toczącymi się negocjacjami w sprawie nowej umowy jest nieporozumieniem lub przejawem czyjejś złej woli - twierdzi prezes Energi, Andrzej Lange. - Od tego czasu gmina nie płaci za wykonywane na jej rzecz usługi oświetleniowe, a z powodu trudnych zimowych warunków atmosferycznych miało miejsce sporo awarii, wymagających prowadzenia kosztownych prac serwisowych - dodaje.

- Rozumiem interes ekonomiczny spółki, ale jesteśmy zobligowani prawem zamówień publicznych do rozpisania przetargu, w przypadku gdy wartość zamówienia przekracza pewną sumę - podkreśla Bogdan Pawłowski, burmistrz Prabut. Ale już jego podwładni wypowiadają się znacznie bardziej stanowczo.

- Co spotkanie, to słyszymy inną ofertę ceny. Pytam, jakimi kalkulacjami posługuje się firma, przygotowując propozycje - mówi jeden z wysokich rangą urzędników prabuckiego magistratu.

Prabuty nie są jedynym samorządem, który prowadzi negocjacje z Energą-Oświetlenie. Przed tygodniem pisaliśmy o sytuacjach w gminach powiatu malborskiego. Trudności w negocjacjach napotykają też inne gminy powiatu kwidzyńskiego, w których także nie podpisano dotąd umów z Energą.