Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

BLOG: Elektroniczny ranking damskich głosów

Arkadiusz Kosiński
Logo Massive Attack
Logo Massive Attack
Ekhm, trochę się tu zakurzyło od mojej ostatniej wizyty. Na szczęście udało mi się w końcu zebrać do kupy i powrócić do blogowania, lecz tym razem w nieco zmienionej formie. Z tego co zauważyłem, poważniejsze tematy całkiem nieźle idą mojemu młodszemu koledze Radkowi, dlatego ja dla przeciwwagi, zajmę się czymś lżejszym i przyjemniejszym. Oczywiście od czasu do czasu nie zabraknie jakiegoś typowo polskiego "przymarudzenia" jak mawia mój rowerowy kolega. Na pierwszy ogień totalnie subiektywny ranking pięciu damskich głosów w muzyce elektronicznej.

1. Massie Attack – Dissolved Girl
Album: Mezzanine
Mój bezdyskusyjny numer jeden jeśli chodzi o muzykę w ogóle. Za partie wokalne jest odpowiedzialna tu niejaka Sara Jay (niebezpiecznie kojarzy się z naszą celebrity wannabe Sarą May, ale uspakajam, to tylko głupie skojarzenia). Nie, to nie również ta Jay, bohaterka filmów dla dorosłych. Jay, o której mowa, wystąpiła w jednym utworze bristolskiej formacji, a według mnie, z korzyścią dla obu stron, mogłaby się na płycie pojawiać częściej. O Sarze Jay w zasadzie nie wiele wiadomo. Jej myspace informuje, że w 91’ roku wraz z projektem The Step wydała w kultowej wytwórni Wrap Records jeden singiel. I to w zasadzie tyle. Spektakularnej kariery nie odnotowałem. „Dissolved Girl” to mój muzyczny absolut i numer, do którego wracam przy wielu okazjach. Tłuste, plastyczne tło zalewa cały krajobraz, ciężki gitarowy riff podejmuje dialog z ciekłą, metaliczną elektroniką, a głos Jay po prostu hipnotyzuje. Tak swoją drogą, „Mezzanine” to album kompletny, po wysłuchaniu, którego świadomy tego, że niczego w życiu nie straciłem, mogę umierać. Jako wskazówkę podam, że utwór wykorzystano na ścieżce dźwiękowej do pierwszej części „Matrixa”.

2. FC Kahuna – Hayling
Album: Machine Says Yes

Z Bristolu wędrujemy do mroźnej Skandynawii. FC Kahuna to duet dwóch djów - Jona Nowella i Daniela Ormondroyda. Wiosną 2002 roku wydali swój jedyny album zatytułowany "Machine Says Yes". Przedmiotem mojego zachwytu jest Hafdís Huld, ex-członkini formacji GusGus. Jest chłodny, delikatny głos po prostu mrozi. To jak okład z lodu przyłożony do zaognionej rany. Wiadomym jest, że w dzisiejszych czasach, w studio z wokalem można zrobić cuda. Nie inaczej jest w tym przypadku, gdzie wokalizy sympatycznej Islandki nieco podkręcono i opatrzono różnymi smaczkami, co z resztą słychać. Mimo to, efekt jest po prostu porażający. Chłodny, precyzyjny powiew ust Huld wprost zniewala. Sama muzyka raczej bardzo luźna, chilloutowa. Fani gier komputerowych powinni kojarzyć formację, ich utwór „Glitterball” trafił na soundtrack do Need For Speed Underground.


3. Telefon Tel Aviv - What It Was Will Never Again / Bubble And Spike

Album: Map of What Is Effortless

Tutaj nie ma litości. Killer i absolutny wyciskacz łez, który rozwala na drobne atomy. Lindsay Anderson swoim głosem powoduje, że całe moje ciało spowite zostaje przeszywającym dreszczem, a skóra cierpnie na każdym możliwym jego fragmencie. Zaczyna się bardzo niewinnie, ale eksplozja, na którą trzeba się przygotować mniej więcej od połowy numer pozostawia ślady w umyśle słuchacza na bardzo długo. Najsmutniejszy utwór na płycie, która de facto jest najlepszą w karierze duetu. Zaproszenie Amerykanki do współpracy było strzałem w dziesiątkę. W "Bubble And Spike" jej relaksujący, czysty jak łza głos po raz kolejny dowodzi klasy artystki. Gdyby takie głosy leciały w radiu, słuchałbym go częściej niż tylko podczas wiadomości i pieniężnych kumulacji.

4. Recoil – Want/ Breath Control/Chrome
Album: Liquid
Recoil to poboczny projekt jednego z członków Depeche Mode, Alana Wildera. „Want”, „Breath Control” i „Chrome” to trzy utwory na płycie, w których udziela się Nicole Blackman, performerka, poetka i autorka książek. Współpracowała m.in. z szaleńcami z KMFDM czy Billem Laswellem. W przeciwieństwie do wyżej wymienionych koleżanek nie śpiewa. Melorecytuje. Ale w taki sposób, że masz ochotę wstać i za jej nęcącym głosem wejść nawet w ogień. To momentami seksowne szeptanie do ucha niskim głosem które autentycznie mrozi. W ramach ciekawostki, przy nagrywaniu „Breath Control”, Wilder kazał jej biegać dookoła studia, żeby wywołać naturalny efekt zziajania i dyszenia.

Graliście kiedyś w grę „Swarm”? Albo w różne FTPy osadzone w dalekiej przyszłości? To mniej więcej ten typ głosu kobiety, która przez niewidzialne głośniki zapowiada samozniszczenie albo ucieczkę „Obcego” z klatki. Miodzio.

5. Massive Attack – What Your Soul Sings
Album: 100th Window
Po raz kolejny Massive Attack i po raz kolejny killer. Tym razem za mikrofonem stanęła kanadyjka Sinead O’Connor, której szerzej nie trzeba chyba przedstawiać. „What Your Soul Sings” to delikatna, ciepła kompozycja, tak jak i w tym przypadku głos O’Connor. Całość prowadzi lekko podbijający beat, a tło uzupełnia mozaika elektronicznych szumów i zacieków. Trzeba przyznać, że Masywni mają nosa do wokalistek. Powinni zdecydowanie częściej polegać na płci pięknej.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na prabuty.naszemiasto.pl Nasze Miasto