Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

BLOG: Oceaniczna forma

Arkadiusz Kosiński
Dwa dni urlopu zdecydowanie mi posłużyło. Nie była to może gigantyczna przerwa, ale spracowany silniczek udało się trochę podładować. Wbrew pozorom nie pierdząc w kanapę przed telewizorem, ale aktywnie. Na koncercie.

Ocean. Kiedyś energetyczny kwartet, dziś z różnych przyczyn trio. Mimo tego, że istnieją od ponad 10 lat, na szersze wody wypłynęli dopiero za sprawą przedostatniego krążka „Cztery”, który wydali w 2009 roku, w największej, niezależnej, i co ważne, polskiej wytwórni Mystic Production. Teraz świecą tryumfy za sprawą kolejnej płyty – „Wojna Świń”.

Pomysł koncertu wyszedł bardzo spontanicznie. Poranny sms od kumpla. Szybka akcja, wędka-spławik jak rapował wygwizdany kiedyś na Miłosnej Mezo, no i jedziemy. Z drobnym poślizgiem, po 2 godzinnej podróży docieramy do klubu. Żaden koncert, na którym byłem, nie zaczął się chyba jeszcze planowo, dlatego znalazła się i chwila na uzupełnienie płynów. Tak swoją drogą, to zaczynam się poważnie niepokoić o ceny Urquella, który w niektórych sklepach kosztuje już blisko 6 zł, a w pubach 7-8. Ta 2-złotowa różnica przestaje być zabawna. Ale cóż, swoje trzeba zapłacić za ambrozję, która teraz zaliczyła tzw. back to roots i jest produkowana tylko w czeskim Pilznie. Ale o piwie innym razem.

Jako pierwsi pojawili się chłopaki z formacji Forma. Młody, ambitny zespół, którego siłą napędową jest niesamowita moc marketingowa. Ich pomysły na własną promocję ciągle ewoluują, za co ich podziwiam. Muzycznie poruszają się po mocno ostatnio eksploatowanych rejonach matematyczno-eksperymentalnego spojrzenia na muzykę rockową. Momentami sporo w ich twórczości Toola, co czasem może budzić lekki niesmak. Ale suma summarum nie ma na co narzekać. O Formie tyle. Na koniec jeszcze dwie ciekawostki. 1. na perkusji gra tam aktor Kuba Tolak („Klan” i te sprawy). 2. Formę mogliście zobaczyć w ramach I edycji Festiwalu Muzyki Progresywnej PraProgRock w Prabutach.

Oceany zaczęły od jednego z moich ulubionych utworów z nowej płyty – „Skład niewygodnych spraw”. Początkowo niepozorny, z czasem przeradza się w eksplodującą, ognistą kulę. No i Maciek Wasio, który miewa gorsze dni, tego dnia po prostu wokalnie kruszył mury. W każdym numerze. Żadnego dźwięku pod prąd, wszystko na swoim miejscu. Żywy ogień! To samo reszta. Pisałem, że Ocean to obecnie trio (kilka miesięcy temu ich szeregi opuścił gitarzysta Michał Grymuza), ale kilka razy w Olsztynie zaczęli jawić się jako kwartet. Wszystko za sprawą sympatycznego, ale nieco zbyt zawianego młodzieńca, który za wszelką cenę chciał się pokazać na scenie. Dwa razy mu się to nawet udało, ale przemiły pan ochroniarz stwierdził, że kolega chyba zmęczył się już koncertem i oddelegował go do innych zadań.

Mimo dość małej frekwencji, zarówno zespół jak i my skaczący pod scenę, bawiliśmy się genialnie. Zagrali sporo numerów z nowej płyty („Oktanowy książę”, „Gniję” czy „Betonowy mamut”), ale nie brakowało również tych starszych, nieco już zapomnianych jak „Dzień dobry” z debiutanckiego krążka „12” czy zamykający koncert „To wszystko czego chcesz” z, moim zdaniem, niedocenianego „Niecierpliwy dostaje mniej”. Jeśli pamiętacie taki film „Rzeźnia nr 1”, to ten numer był na jego ścieżce dźwiękowej. Wasio wielokrotnie powtarzał ze sceny, że jest jedwabiście i, że dali ciała tak długo nie odwiedzając Olsztyna. Maćku, zapraszam do Kwidzyna, choć jak patrzę na olsztyńską frekwencję, to myślę sobie, że u nas prócz dla mnie i kilku znajomych, kapela pewnie zagrałaby dla barmana i korników w podłodze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na prabuty.naszemiasto.pl Nasze Miasto