"Mezannine" to przede wszystkim tętno miasta. Industrialny puls, który towarzyszy Ci przez cały czas. Duszne, fabryczne składy i pełne wytchnienia, wielkomiejskie przestrzenie otoczone drapaczami chmur. To nocny spacer po mieście pełnym rozświetlonych, migoczących neonów. Ciemnych zaułków, podziemnych parkingów, parków i pary wydobywającej się ze studzienek w ulicy.
Otwierający "Angel" to jeden z tych numerów, które mogłyby się nigdy nie skończyć. Wyrazista, ale jednocześnie lekko zamglona linia basu prowadzi cię ulicami śpiącego miasta. Z czasem ze spokojnego marszu, przechodzisz do biegu. Twój rozgrzany oddech ginie w nocnej, miejskiej duchocie.
Następny na płycie "Risingson" to mocno rapowy utwór, ale nie pozbawiony ciężkiej elektroniki.
W moim prywatnym rankingu jeden z kolejnych na płycie "Dissolved Girl", to jeden z najlepszych utworów wszech czasów. "Masywnym" zawsze na dobre wychodziło zapraszanie do współpracy kobiet. W tym utworze słychać brytyjską wokalistkę Sarę Jay, która ze swoim głosem zrobiła rzeczy bez dwóch zdań genialne. Zapętlone, ciekłe sample. Kroczący bas. W końcu przecinające elektroniczną ścianę dźwięków rewelacyjne w swojej prostocie brudne gitary.
Elektronika to w ogóle niezwykle chłonna przestrzeń jeśli chodzi o damskie wokale. Zbaczając trochę z toru, warto polecić inny, elektroniczny killer, czyli "Want" z repertuaru Recoil Alana Wildera. Tak, tego z Depeche Mode. Tam swoim niskim i głębokim głosem włosy na rękach stawia Nicole Blackman.
Massive Attack są uważani za jednych z twórców trip-ho-pu, a "Mezzanine" to moim skromnym zdaniem jedno z największych i najważniejszych osiągnięć wyspiarzy.
Filip Chajzer o MBTM
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?