Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury przekształci się w Prabuckie Centrum Kultury i Sportu

- Uważam, że nie było konieczności takiego przekształcenia. Można było zmienić tylko statut. To o wiele prostsza droga do tych przemian - uważa obecny dyrektor MGOK w Prabutach Marek Szulc.

Odmiennego zdania jest burmistrz Prabut, Bogdan Pawłowskii.

- Powinna powstać centralna jednostka, która będzie miała pieczę nad kulturą i sportem - wyjaśnia.

Nieoficjalnie mówi się już o kilku kandydatach na stanowisko nowego dyrektora, ale zgodnie z regulaminem konkursu, nic nie stoi na przeszkodzie, by do wyścigu o fotel dyrektora wystartował ten obecny. On jednak nie planuje składać swojej kandydatury.

- Decyzję o przekształceniu odczytuję jako wotum nieufności dla mojej osoby i choć teoretycznie mogę kandydować, nie mam zamiaru startować w tym konkursie i poddawać się kolejnemu egzaminowi - mówi Szulc.

Prabuckie Centrum Kultury, które zacznie funkcjonować z pierwszym dniem nowego roku, prócz obowiązków, które do tej pory spoczywały na MGOKu, czyli organizacji imprez kulturalnych, przejmie także organizację imprez sportowych. Opieką otoczy też zabytki (m.in. Wieża Kwidzyńska, Kościółek Polski, ruiny zamku biskupów pomezańskich oraz zabytkowe wodociągi), które dotychczas zarządzane były przez Urząd Miejski. Centrum Kultury i Sportu ma także wykazywać aktywność, o wiele większą niż do tej pory, w pozyskiwaniu zewnętrznych środków, również z Unii Europejskiej. Prócz zwiększenia zakresu obowiązków jednostki, nowością będzie także kadencyjność dyrektora, który w drodze konkursu zostanie wybrany do końca listopada.

Czytaj również:Czy teren w Prabutach uda się włączyć do Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej?

- Dyrektorzy szkół czy burmistrzowie muszą liczyć się z tym, że pracują przez określony czas. Dlaczego ma to omijać dyrektora PCKiS? - pyta retorycznie burmistrz Prabut.

W opinii burmistrza, nowy dyrektor musi być osobą niezwykle pomysłową i kreatywną, bo jak twierdzi tych walorów odrobinę brakowało obecnemu.

- Prabuty zasługują na teatr miejski, czy zespół śpiewaków. Liczę na kreatywność tej osoby. Do tej pory słabym punktem działalności MGOKu były imprezy na terenach wiejskich - wyjaśnia Pawłowski.

Zarzutom burmistrza dziwi się obecny dyrektor Marek Szulc.

- Każdy ma prawo do własnych sądów. Są tacy, którym te działania się podobały, ale jak widać są też tacy, którym nie przypadły do gustu. Dziwię się tylko, bo jak sięgam pamięcią, dwa lata temu zostałem nagrodzony przez Radę Miasta za niezwykle bogatą i urozmaiconą ofertę programową domu kultury. Druga sprawa, że trzeba by przeanalizować jakie pieniądze MGOK otrzymywał na swoja działalność - mówi Szulc.

Po latach pracy, wielu zastanawia się jakie będą dalsze losy obecnego dyrektora, który jak udało nam się dowiedzieć, odrzucił propozycję pracy w Urzędzie Miasta i szczęścia postanowił poszukać w Kwidzynie.

- Syn marnotrawny wróci na kwidzyńskie łono - śmieje się Szulc. - Jestem po wstępnych rozmowach i jedyne co mogę powiedzieć to to, że wracam do Kwidzyna - dodaje.

MGOK przestanie istnieć z dniem 31 grudnia 2011 roku.