Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Problemy MMTS Kwidzyn i zmiana prezesa. MMTS Kwidzyn nad przepaścią – sportowa wizytówka miasta była o krok od likwidacji

OPRAC.:
Karolina Staniszewska
Karolina Staniszewska
MMTS Kwidzyn z nowym prezesem. Co dalej z klubem?
MMTS Kwidzyn z nowym prezesem. Co dalej z klubem? Mateusz Falkiewicz/MMTS Kwidzyn
Nie milkną doniesienia o trudnej sytuacji MMTS Kwidzyn. Jak wiemy, poprzedni prezes Patryk Guziewicz rozstał się z klubem i atmosfera w jakiej się to odbyło również dostarcza plotek i spekulacji. Na stronie klubu pojawiła się rozmowa Mirosława Wiśniewskiego z biura prasowego MMTS Kwidzyn z byłym i obecnym prezesem, którą możecie przeczytać również u nas. Przypominamy, że niedawno publikowaliśmy też rozmowę z Patrykiem Guziewiczem.

Co dalej z MMTS Kwidzyn?

- Porażka to mało powiedziane. To jest tragedia! – tak o krótkim zarządzaniu MMTS Kwidzyn przez byłego już prezesa mówi Jacek Wilke, w przeszłości wieloletni prezes klubu, a obecnie członek stowarzyszenia. Przypominamy, że z początkiem września Kamil Świątkowski nagle zastąpił Patryka Guziewicza na stanowisku prezesa MMTS.

Odejście prezesa Patryka Guziewicza z funkcji prezesa narodziło wiele plotek, niedomówień i spekulacji. W związku z licznymi pytaniami i komentarzami, które docierały również do klubu, postanowiliśmy wyjaśnić kilka kwestii z władzami MMTS. Rozmawiamy z Jackiem Wilke, w przeszłości wieloletnim prezesem klubu, a obecnie członkiem Stowarzyszenia oraz Kamilem Świątkowskim, nowym prezesem MMTS Kwidzyn S.A.

Nie ma co ukrywać, nagła zmiana na stanowisku prezesa MMTS zaskoczyła wszystkich. Patryk Guziewicz pełnił tą funkcję jedynie nieco ponad 2 miesiące, a klub zdołał rozegrać zaledwie dwa mecze ligowe w nowym sezonie Orlen Superligi. Co się właściwie stało?

Jacek Wilke: Według mnie, pierwsze, co nowy prezes powinien zrobić to zweryfikować stan finansów klubu. Niestety Patryk Guziewicz ewidentnie tego jednak nie zrobił. Na Walnym Zgromadzeniu Członków przedstawił dokumenty, z których wynikało, że na koniec lipca strata w klubowej kasie wynosiła około 117-120 tys. złotych. To, co wówczas przedstawiał kompletnie nie zgadzało się jednak z moimi odczuciami. Nie miałem wówczas dokładnych danych, więc zaproponowałem członkom zgromadzenia, że rozpoznam sprawę. Moim zdaniem prezes P. Guziewicz nie przedstawiał bowiem takiej sytuacji, jaka była w rzeczywistości.

Przy współpracy z księgową oraz biurem rachunkowym stwierdziłem, że różnica jest kolosalna. Co więcej, stan finansowy wskazywał jednoznacznie, że spółka powinna zostać zgłoszona do upadłości. Są pewne zasady, sposób działania w takich sytuacjach i prezes powinien wówczas to zrobić. Tym bardziej, że w klubie był właściwie od maja. Według moich obliczeń strata w klubowej kasie wynosiła około 400 tys. złotych. W związku z tym zwołaliśmy Nadzwyczajne Zgromadzenie, na którym przedstawiłem członkom stowarzyszenia, że spółka nadaje się właściwie do likwidacji. Trzeba było wówczas podjąć decyzję czy robimy coś z tym czy też nie.

Jak blisko było wówczas likwidacji MMTS? Czy były rozważane inne rozwiązania?

JW: Postanowiliśmy wówczas wykorzystać zapis w przepisach i zrobiliśmy przerwę w obradach, aby jeszcze raz to wszystko przemyśleć. Rozmawialiśmy ze sobą, a także z ludźmi spoza stowarzyszenia. W tym również ze sponsorami, którzy wcześniej wycofali się ze wspierania klubu. Nie ma co bowiem ukrywać, że sponsorów w klubie jest obecnie znacznie mniej niż w momencie rozpoczęcia prezesury przez Patryka Guziewicza. Podczas rozmów z poważnymi ludźmi biznesu usłyszeliśmy, że jeśli coś w klubie się zmieni to będą skłonni do rozmów i dalszej współpracy. Wobec tego podjęto decyzję o zmianie prezesa, a właściwie o nie przedłużeniu kończącej się umowy.

W tym przypadku mieliśmy bowiem do czynienia z umową o pracę oraz powołaniem na stanowisko prezesa. Powołanie nie zostało wypowiedziane, natomiast umowa o pracę była czasowa i po prostu nie została przedłużona. Następnie Patryk Guziewicz sam zrezygnował z funkcji prezesa, choć wydawało nam się, że przynajmniej jeszcze chwilę powinien pozostać na stanowisku, ponieważ brak prezesa uniemożliwia bowiem prawidłowe funkcjonowanie klubu. Nie można odpowiednio zorganizować meczu czy też wykonać przelewów. Zależało wiec nam na tym, aby zmiana na tym stanowisku odbyła się płynnie. Niestety Patryk Guziewicz złożył rezygnację z pełnionej funkcji.

W mediach społecznościowych stwierdził, że jego rezygnacja była wynikiem decyzji władz MMTS o zakończeniu stosunku pracy z dniem 1 września.

JW.: Patryk Guziewicz został poinformowany, że nie zostanie przedłużona jego umowa o pracę. Czym innym jest jednak kwestia powołania. W tym wypadku to on sam złożył rezygnację z funkcji prezesa, choć mógł pełnić tę funkcję bez umowy o pracę. Mógł wiec jeszcze przez pewien czas zostać na stanowisku i uzgodnić pewne rzeczy, aby jego obowiązki płynnie przejął nowy prezes.

Trzeba było również zorganizować Walne Zgromadzenie, etc., a to wszystko wymaga czasu. Mimo to, postanowił odejść ze stanowiska, ale na szczęście jakoś sobie z tym poradziliśmy. Chciałbym coś dodać od siebie, mianowicie P. Guziewicz chciał pozbyć się wszystkich ludzi, którzy przez lata pracowali w klubie i co najważniejsze doskonale znają się na swojej pracy. Posunął się nawet do tego, że chciał trenerowi ustalać skład.

Patryk Guziewicz w fotelu prezesa MMTS nie pojawił się jednak znikąd. Został wyłoniony w wyniku ogłoszonego konkursu i to jego wizja rozwoju została zaaprobowana przez władze klubu.

JW.:Co z tego, skoro nie potrafił stwierdzić jaki jest stan finansowy klubu. Dlaczego ja mogłem to zrobić z pomocą księgowej w ciągu dwóch tygodni, a były prezes nie potrafił zdefiniować tego, co najważniejsze. Chyba to jest podstawą, a nie rysownie schematów organizacyjnych na rok 2028.

Widziałem wizję rozwoju klubu do roku 2028 przedstawioną przez P. Guziewicza. Całe sterty papieru, struktury organizacyjne, itp. Niestety niewiele z tego wynikało, oprócz brandingu i wartości reklamowej klubu. Zarządzałem klubem przez lata i wiem, że nikt nie przyjdzie do klubu dla reklamy. Jeśli więc przyjdą sponsorzy to z zupełnie innych powodów. W dodatku chciał przeprowadzić głęboką reorganizację w klubie.

Kto miał zostać zwolniony?

JW.: Wszyscy, począwszy od trenera, kierownika, po Agnieszkę Jaszkę. Dodatkowo wielka awantura toczyła się o odprawę dla trenera, która miała wynosić 200 tys. złotych. Ostatecznie kierownik drużyny nie chciał współpracować z prezesem i odszedł, podobnie zresztą nasza fizjoterapeutka. Pozostałych prezes zamierzał po prostu wyrzucić. Nie oceniając stanu firmy, Patryk Guziewicz rozpoczął więc porządki od zwolnień w klubie.

Przypomnijmy, że konkurs ogłoszony był w kwietniu i napisane było w nim, że nowy prezes ma pełną swobodę w doborze pracowników, kadry. To było zapisane z jakiegoś powodu, tzn. wszyscy mieli zostać zwolnieni, a Prezes miał dobrać sobie swoich ludzi, ale z całą pewnością po „wyrzuceniu” wszystkich, klubu pewnie by już nie było. Ostatecznie jednak nie dobrał nikogo, bo niestety to również nie jest takie proste.

Wybór Patryka Guziewicza na prezesa jest więc porażką władz klubu?

JW.: Porażka to mało powiedziane. To jest tragedia. Kiedy młody człowiek, który nie ma zielonego pojęcia o byciu Trenerem mówi, że to on będzie teraz ustalał skład, to znaczy, że nie nadaje się do tej funkcji. Potwierdzają to również inne dokumenty, na przykład księgowe. Moja subiektywna ocena jest taka, że Patryk Guziewicz nie nadawał się na prezesa klubu. Chciał wszystkich pozwalniać, w tym trenera, którego oceniam bardzo wysoko. Chciał też zmienić strukturę klubu, gdzie w ¾ byli to ludzie, których sam zatrudniałem i przez wiele lat ze mną współpracowali. Wiem zatem doskonale, że znają się na swojej pracy.

To co zatem przeważyło szalę goryczy…

JW.: Istnienie Klubu.

Czyli to Jacek Wilke stoi za przewrotem?

JW.: Trochę tak, choć sam nie byłbym w stanie tego zrobić. Musiałem wcześniej zdobyć do tego sojuszników, którym los Klubu nie jest obojętny.

Ale przecież to Państwo zdecydowaliście się na taki wybór…

JW.: Ja go nie wybierałem. Mnie przy tym nie było, co więcej przez ostatnie 2 lata nie było mnie w klubie. Włączyłem się dopiero wówczas, gdy Patryk Guziewicz chciał zwolnić ludzi, którzy od lat pracowali w Klubie i się na tym znają. Fachowców. Można było na pewno zostawić całą sytuację bez reakcji, ale za 2 miesiące mielibyśmy pewnie 700 tys. złotych długu i upadłość. Co więcej, niektóre osoby odpowiadałyby jeszcze swoim majątkiem. Tak naprawdę, wiec zrobiliśmy niektórym przysługę.

Co będzie dalej?

JW.: Zobaczymy. Na razie są pieniądze, więc działamy normalnie. W Klub chcą zaangażować się pewne osoby, współpracować z nami, z klubem. Wpłynęły też pewne środki, ale to wszystko musi zostać poukładane na nowo. Nowy prezes, Kamil Świątkowski, jest już umówiony na wystąpienie na sesji Rady Miejskiej w Kwidzynie, gdzie przedstawi obecną sytuację w klubie i to, co można i powinno się zrobić.

Kiedy w tym zamieszaniu w fotelu prezesa klubu zasiadł zatem Kamil Świątkowski?

JW.: Wszyscy byliśmy tutaj zgodni, że Kamil jest właściwym kandydatem na to stanowisko i może podjąć się tej trudnej misji. Wiedział jaka jest sytuacja i podjął się próby wyciągnięcia klubu z kłopotów. Decyzja była więc taka, że albo uda się naprawić sytuację w klubie albo za moment trzeba będzie ogłosić upadłość. W efekcie w ciągu tygodnia otrzymaliśmy od sponsorów kwotę 130 tys. złotych. Otrzymaliśmy również zapewnienie, że jeśli klub będzie istniał również w styczniu przyszłego roku to dostaniemy kolejne 50 tys. złotych. Jest więc nadzieja, że to wszystko się poukłada.

Skąd w ogóle pomysł na objęcie sterów w MMTS Kwidzyn? Tym bardziej w kryzysowej sytuacji, która pojawiła się w klubie?

Kamil Świątkowski: Na pewno nie chciałbym zapisać się w historii klubu jako ostatni prezes, który „zgasi światło”. Podjąłem się jednak tego zadania z uwagi na to, że sprawy klubu leżą mi głęboko na sercu. Pracując od 11 lat w hali sportowo-widowiskowej, na której MMTS rozgrywa swoje mecze, przez cały czas współpracowałem z klubem i ludźmi, którzy kierowali spółką. Oceniałem ją zawsze bardzo dobrze. Gdy dowidziałem się, że klub ponownie znalazł się w trudnej sytuacji, zaproponowano mi, abym spróbował załagodzić konflikty, które narosły przez ostatnie miesiące. Mimo dużego ryzyka, zdecydowałem się podjąć to wyzwanie.

Nie wyobrażam sobie bowiem sytuacji, w której Kwidzyn miałby zniknąć ze sportowej mapy Polski, jeśli chodzi o piłkę ręczną. Tym bardziej, że myślę tutaj o całym systemie szkolenia, w szczególności mam tu na myśli od lat działające stowarzyszenie MTS, Szkołę Podstawową z Oddziałami Mistrzostwa Sportowego oraz Szkołę Mistrzostwa Sportowego, które funkcjonują w naszym mieście, a także o tym ile osób tak naprawdę pracowało dla dobra tego klubu przez ponad 20 lat. Dla mnie decyzja o zlikwidowaniu klubu byłaby więc osobistą stratą. Uważam także, że na dłuższą metę nikomu nie wyszłoby to na dobre.

Czy prezesowanie w MMTS oznacza rezygnację z dotychczasowej pracy czy będzie Pan łączył funkcje w MMTS i KCSiR?

KŚ: Jestem powołany na to stanowisko uchwałą. Żadnej umowy o pracę jednak nie mam. To najprostsza forma związania z klubem, a także najmniejsze koszty dla MMTS. Poza tym daje mi to elastyczny czas pracy, co jest mi niezwykle potrzebne, gdyż pracuję w KCSiR. Póki co nie ma mowy o rezygnacji ze stanowiska wicedyrektora Kwidzyńskiego Centrum Sportu i Rekreacji, więc będę łączył obie funkcje.

Czyli póki co gasimy pożar w klubie?

KŚ: Tak, na razie ratujemy sytuację. Jedną z moich pierwszych decyzji było zlecenie audytu. Do chwili obecnej nie mam jednak jeszcze pełnego obrazu sytuacji, więc trudno mówić tutaj o dokładnych kwotach. Na pewno klub miał przez moment zajęte konta bankowe z powodu nieopłaconych składek. Dzięki otrzymanemu wsparciu ze strony biznesu udało się uregulować zobowiązania, a tym samym odblokować rachunki. Rozpoczynając jakiekolwiek działania musimy jednak wiedzieć na czym stoimy, bo podwaliną w każdym biznesie są sprawy finansowe.

JW: Na razie klub lekko odetchnął i złapał pewną płynność finansową. Wcześniej doszliśmy bowiem do takiej sytuacji, w której nie było pieniędzy na zakwaterowanie i wyżywienie zawodników.

KŚ: Obecnie postawiłem na powrót sprawdzonej kadry, która wcześniej z powodzeniem funkcjonowała w klubie. Marek Ścieszko wrócił na stanowisko kierownika drużyny, wszystko jest na dobrej drodze, aby do klubu wróciła także nasza dotychczasowa fizjoterapeutka. Co do wizji klubu to będą mógł o tym opowiedzieć dopiero za jakiś czas. Najpierw pracowaliśmy więc nad tym, aby klub mógł nadal istnieć. Wiem jedno, że mamy perspektywiczny zespół, w którym jest dużo fajnych, młodych nazwisk, które na pewno wybiją się na parkiecie. Moim zdaniem mamy również bardzo dobrego trenera, który potrafi wprowadzić naszą młodzież na wyżyny Orlen Superligi. Wiele zależy teraz od tego czy uda się przekonać radę miejską do wspierania klubu.

Według wcześniejszych zapewnień ten sezon miał być ostatnim z dofinansowaniem z kwidzyńskiego budżetu. Liczycie na zmianą tej decyzji?

KŚ: Chcemy przedstawić sytuację w klubie i uzgodnić związane z tym sprawy finansowe, aby móc dalej otrzymywać środki z miejskiego budżetu.

JW: Niestety prawda jest taka, że jeśli nie będzie woli utrzymania klubu ze strony Rady Miasta to będzie trzeba podjąć decyzję o jego upadłości. Nie można bowiem działać w ten sposób, że nie ma się pewnej stabilizacji finansowej. Zależy nam na tym, aby wolę istnienia klubu poparły wszystkie kluby kwidzyńskiej rady miejskiej. Mam tu na myśli podjęcie decyzji ponad wszelkimi podziałami politycznymi, gdyż jest to Klub miejski, a nie prywatny. Rada Miasta, jako przedstawiciele Mieszkańców powinni wspólnie podjąć decyzję, zdecydować czy chcą, aby ten klub istniał, czy też nie.

Rozmawiał Mirosław Wiśniewski z biura prasowego MMTS Kwidzyn.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na prabuty.naszemiasto.pl Nasze Miasto