"Spotkania z historią" w Muzeum Miasta Malborka. Oblężenie zamku 1945
Wykład pt. „Festung Marienburg” ("Twierdza Malbork") odbył się w ramach cyklu „Spotkania z historią”. Olaf Popkiewicz, który spotkał się z mieszkańcami Malborka, to archeolog, biegły Instytutu Pamięci Narodowej i bronioznawca, ale przede wszystkim wielki miłośnik i znawca historii. W czwartek (8 marca) w Muzeum Miasta Malborka opowiadał o działaniach wojennych prowadzonych od stycznia do marca 1945 r. w ówczesnym Marienburgu, osadzając je w szerszym kontekście. Jak wyjaśnił, swoją wiedzę oparł w dużej mierze na dokumentach pozyskanych w archiwach niemieckich i rosyjskich.
- Już od czerwca 1944 roku było wiadomo, że III Rzesza tę wojnę przegrała. Oczywiście każdy powie o słynnym lądowaniu w Normandii, tak, wdarcie się do twierdzy Europa było bardzo ważne, natomiast mało kto pamięta, że na wschodzie wydarzyło się coś równie doniosłego - operacja „Bagration”, w której niemiecka Grupa Armii Środek tak naprawdę przestała istnieć. Straty Niemców można obliczyć co najmniej na 800 tysięcy żołnierzy wziętych do niewoli, rannych lub zabitych i olbrzymią ilość sprzętu, którą stracili – mówił Olaf Popkiewicz.
Jak wyjaśnił, obrona Prus Wschodnich z Malborkiem na czele była symbolem tego bezsensu wojny, a „wszelki opór tylko przyczyniał się do jeszcze większych cierpień ludności cywilnej”. I takich zniszczeń jak w malborskim zamku ogłoszonym twierdzą.
Mówię o „nazistowskim samobójstwie”, bo perła gotyckiego budownictwa została położona na ołtarzu narodowego socjalizmu i gdyby nie niemiecka decyzja, dokładnie głównodowodzącego Grupy Armii Wisła, czyli Henricha Himmlera, ten zamek by po prostu sobie stał, nic by się z nim nie stało – opowiadał Olaf Popkiewicz.
CZYTAJ TEŻ: Armia Czerwona potrzebowała mostów na Nogacie w Malborku
Ofensywa Armii Czerwonej w kierunku Wisły rozpoczęła się 12 stycznia 1945 r.
- W naszym „piekiełku” chodzi nam głównie o operację elbląską. Kiedy Armia Czerwona rusza gdzieś znad Narwi siłami swoich szczególnie 2 Armii Uderzeniowej i 5 Armii Pancernej, uderza w kierunku na Elbląg, Malbork, Grudziądz. Te oddziały przesuwają się bardzo szybko, tempo natarcia jest gigantyczne, Wehrmacht nie był w stanie stawić im oporu. Armia Czerwona dysponuje miażdżącą przewagą szczególnie sprzętu, już nawet nie ludzi. To trzeba było jakoś zrównoważyć i pojawił się pomysł gen. Heinza Guderiana: Armia Czerwona nie byłaby spowolniona przez ciągłą linię obrony, ponieważ Niemcy mieli za mało żołnierzy, ale można było stworzyć miasta-twierdze, jak Poznań, Wrocław. W przypadku Malborka tak do końca nie było. Malbork był fanaberią Himmlera i ta fanaberia została wprowadzona w życie dopiero 20 stycznia 1945 r. - mówił Olaf Popkiewicz.
Obrona zamku Malbork ważna dla propagandy niemieckiej
Rosjanie dotarli do Malborka już 25 stycznia przede wszystkim z zamiarem zdobycia mostów na Nogacie, by móc przeprawić się w kierunku Wisły, chociaż wątek przejęcia dawnej stolicy zakonu krzyżackiego też miał jakieś znaczenie. Z kolei dla Niemców – jak tłumaczył Olaf Popkiewicz – na pierwszym planie była propaganda.
Himmler nie był wojskowym, on bardziej był ideologiem narodowo-socjalistycznym. Zamek miał być symbolem twardego oporu w Prusach Wschodnich, w tym mateczniku Niemiec jako spadkobierców zakonu krzyżackiego – mówił Olaf Popkiewicz.
Najcięższe walki były prowadzone w pierwszych dniach natarcia, do początku lutego. Największe uszkodzenia – widoczne potem na powojennych zdjęciach – zadały zamkowi haubice kaliber 203 mm.
- Każdemu się wydaje, że to jak na filmach wojennych - ten żołnierz broni się w twierdzy, ruszają codziennie natarcia, kontrnatarcia. Tutaj mieliśmy bardzo intensywny początek, który skończył się stagnacją z obydwu stron. Obie strony miały tego dosyć. Niemcy udowodnili coś, bo ich propaganda pokazała, że ten zamek się broni i też prawdopodobnie z przyczyn propagandowych nie chciano jego zdobycia przez Armię Czerwoną. Dlatego zanim czerwonoarmiści mieliby okazję wziąć do niewoli obrońców zamku, to oni uciekli – opowiadał historyk.
Po ucieczce Niemców Tatarkowski nałożył kwarantannę na zamek
Załoga niemiecka wycofała się z zamku 11 marca. Wtedy mosty na Nogacie straciły już swoje strategiczne znaczenie, bo Armia Czerwona nacierała już na Tczew, a po zdobyciu go miałaby otwartą drogę na Żuławy Wiślanie, tym samym odcinając Niemcom możliwość ucieczki.
- W Malborku była już taka stagnacja w działaniach wojennych, że Rosjanie dopiero dzień później zorientowali się, że Niemców nie ma już w zamku. Przez ostatnie dni musieli siedzieć cichutko, zanim wycofali się i wysadzili mosty na Nogacie. Oficjalnie 12 marca Rosjanie wchodzą do zamku, ale właściwie to do niego nie wchodzą. Samuel Tatarkowski (dowódca natarcia – red.) jest saperem, więc sugeruje nałożyć miesięczną kwarantannę na zamek, bo liczba min, które Niemcy zostawiają na zamku, jest tak przerażająca. Mało kto o tym wie, że mina przeciwpiechotna ma żywotność w terenie mniej więcej 2-3 tygodnie, chodzi o zapalniki w tych minach. Dopiero po tym miesiącu kwarantanny jednostki saperów rozpoczynają rozminowywanie zamku. Czyli tak naprawdę do kwietnia nikt przy zdrowych zmysłach nie ma zamiaru wchodzić do zamku – opowiadał Olaf Popkiewicz.
Kolejny wykład w ramach „Spotkań z historią” w Muzeum Miasta Malborka odbędzie się 11 kwietnia.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?