MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Zmiana na stanowisku prezesa klubu Pogoń Prabuty. Ireneusz Ćwiek zrezygnował z funkcji po 10 latach. Co udało się osiągnąć klubowi?

Karolina Staniszewska
Karolina Staniszewska
Ireneusz Ćwiek zrezygnował z funkcji prezesa klubu "Pogoń Prabuty". Był nim przez ostatnie 10 lat
Ireneusz Ćwiek zrezygnował z funkcji prezesa klubu "Pogoń Prabuty". Był nim przez ostatnie 10 lat Pogoń Prabuty
Po dziesięciu latach na stanowisku prezesa klubu MKS „Pogoń Prabuty” rezygnację złożył Ireneusz Ćwiek, a zastąpił go Przemysław Dłużeń. Choć klub borykał się z trudnościami, udało się wiele zrealizować i jak mówi ustępujący prezes, w ciągu tych dziesięciu lat klub nie był w lepszej sytuacji, jak teraz. O sukcesach i trudnościach Pogoni Prabuty opowiedział nam Ireneusz Ćwiek.

Kiedy został Pan prezesem Pogoni?

- Prezesem zostałem na walnym w lutym 2014 roku. Był to kryzysowy okres klubu, ponieważ walne w grudniu 2013, na którym mnie nie było, spowodowało wiele nieporozumień i mało kto wie, że przez ten okres przejściowy w porozumieniu z władzami, nie chcąc żadnej straty dla klubu, podpisaliśmy umowę o przejęcie przeze mnie obowiązków prowadzenia klubu do kolejnego walnego zebrania. Nie była to zwyczajna i łatwa decyzja, ale po powrocie do Prabut chcąc być bliżej klubu, trenowałem z pierwszą drużyną od wiosny 2012 i nie chciałem, by trenerzy i zawodnicy tracili czas. W lutym zostałem prezesem, choć tego nie planowałem ze względu na częste wyjazdy zawodowe. Chciałem założyć małą fundacje na rzecz rozwoju młodzieży, ale z czegoś trzeba było zrezygnować.

Co Pana skłoniło do tego, by przyjąć tę trudną funkcję prezesa klubu?

- Jak napisałem na ostatnim swoim dziękującym poście klubowym na Facebooku, od zawsze byłem dzieckiem Pogoni. Wychowywałem się na ul. Jagiełły, blok 26, wychodząc z klatki moim podwórkiem było boisko, codziennie rano wyglądając za okno widziałem Pogoń. Od rana do wieczora kopaliśmy piłkę podziwiając starszych zawodników. Sam jako zawodnik w klubie grałem od 1990 roku. Jako zawodnik spędziłem w klubie łącznie 16 lat napotykając na swojej drodze wielu świetnych ludzi. Wygraliśmy razem mistrzostwa szkół podstawowych województwa elbląskiego, grałem w meczu przeciwko Lechii, który powinniśmy wygrać i takich chwil było mnóstwo. Uważam, że klub to nie tylko wyniki, gra, rywalizacja i trening, ale to co zostaje w ludziach, którzy razem spędzają ze sobą wiele czasu. Klub to wielka rodzina, która tworzy przyjaźnie, kształtuje młode charaktery. Jako prezes przez kolejne 10 lat razem z zarządami chcieliśmy, by kolejne pokolenia miały lepiej niż my, a ideą klubu stało się, że to ludzie tworzą klub i tylko razem zjednoczeni, działając wspólnie możemy coś osiągnąć. Patrząc na to, że to dzięki ludziom na dobre i na złe, klub funkcjonuje już 77 lat.

Co udało się zrealizować zarówno w aspekcie sportowym, jak i materialnym?

- Patrząc z perspektywy czasu myślę, że dużo, ale zawsze chciałem i myślałem, że uda zrobić się więcej. Niestety klub ma wiele ograniczeń, a dzielenie obowiązków i działanie w wolontariacie między rodziną, a pracą (w moim przypadku bardzo wymagającą czasowo) powoduje wiele ograniczeń, przez co sprawy i możliwości rozchodzą się w dłuższym czasie. Uważam, że naszym wielkim sukcesem była polityka stawiania na swoich wychowanków, co owocowało wieloma sukcesami, a za co często negowali nas kibice chcący tylko wyników - to był wyższy cel, dawać szansę i otwierać drzwi młodym. Nasz skład z ilością młodzieżowców (na tę chwilę 11 w pierwszej drużynie), to wielki sukces i odważny ruch w ligach i drużynach, które inwestują tylko w zwycięstwo. Mam nadzieję, że zostanie to docenione, bo jesteśmy teraz w piłce pod tym względem małym fenomenem. Oby tylko młodzi zawodnicy zrozumieli, że tu przy naszych świetnych trenerach mogą osiągnąć sukces. Chciałem tu wspomnieć ostatnie wygrane derby z Rodłem Kwidzyn. Pełne trybuny ponad 600 osób razem, dopingująca młodzież i wiele pokoleń w jednym miejscu, zjednoczonych w jednym celu, by wspomagać swoją Pogoń. To wielka duma, miło było odchodząc widzieć was wszystkich zjednoczonych – „Gramy Razem Prabuty” -to największy sukces nas wszystkich, a będzie tylko lepiej, czego życzę z całego serca klubowi, któremu jak tylko będę mógł zawsze pomogę.

Jeśli chodzi o rozwój infrastruktury, to w ciągu ostatnich 10 lat udało się zrobić naprawdę dużo. W 2017 roku na 70-lecie klubu powstał budynek z pełnym zapleczem. Oprócz tego zamontowaliśmy system nawadniania naszych boisk trawiastych oraz ławki rezerwowe, bramki, świetnie wyposażony garaż, prąd ułatwiający prace w wielu miejscach, sprzęt z wielu programów. To był wielki nakład pracy z dużym poświęceniem i kosztem wielu wyrzeczeń. Latem wygraliśmy budżet obywatelski na remont trybuny, co będzie kolejna cegiełką.

Jednak zrobiliśmy jak na możliwości miasta dużo. Jestem również dumny, że udało się na 75-lecie wydać książkę - mała historia klubu oczami Włodzimierza Dawidowskiego - która cieszy się wielką popularnością wśród mieszkańców.
Kolejnym powodem do dumy jest nasza sekcja szachowa, która w ostatnich latach zrzeszyła wielu zawodników, którzy odnoszą sukcesy. Ponadto Pogoń Prabuty organizuje turnieje szachowe, które przyciągają do naszego miasta wielu uczestników. Mam nadzieję, że ta sekcja szachowa będzie dalej rosła.

A co sprawiło największą trudność w zarządzaniu klubem?

- Prowadzenie klubu to jedno wielkie wyzwanie i codzienne borykanie się z wieloma trudnościami, o czym mało kto wie i mało kto zrozumie. Szkoda, że często w ludziach wygrywa nasza narodowa wada - nawet jak robisz dużo i nie możesz już więcej, dla innych to za mało. Najłatwiej ocenia się z boku, a ile byś nie zrobił, jeden błąd może to wszystko zabić. Żałuję, że często ludzie nie oddzielają sukcesu ogółu, jeżeli on nie jest jego własnym sukcesem -mogą pomóc, ale tylko jeżeli maja w tym interes lub górą będzie ich ja. Wielu z nas nie jest w stanie uwierzyć, że robisz coś bezinteresownie nie biorąc za to pieniędzy, z czym często borykałem się szukając w wielu miejscach środków czy prosząc, by wsparto nasz klub. To wielki problem w działaniu. To problem codzienny wielu miejsc, z którym niestety może się borykać większość działaczy. To oni dla dobra ogółu muszą często ugryźć się w język i udawać, że nic się nie stało, a trzeba być ponad to.

Niestety klub czy stowarzyszenie, to wielkie wyzwanie głównie finansowe. Trzeba zabiegać o pieniądze, ponieważ koszty, szczególnie w ostatnich latach zbyt szybko rosną. Próbując ograniczyć koszty wiele lat temu stałem się przypadkiem jednym z głównych pracowników w wolontariacie klubu oraz głównym sponsorem, choć nie było mnie na to stać. A trzeba było zamknąć finansowo rok, gdzie we wrześniu kończyły się środki. Wydatki są często uzależnione od wielu rzeczy, na przykład pogoda, która ma wpływ na podlewanie boisk, ceny paliw, rozkład lig, a liczba drużyn nie pozwalała na całkowitą kontrolę kosztów.

Patrząc na to, chciałbym podziękować trenerom, którzy byli przy klubie i dalej dzielnie działali, gdy ich wypłaty przekładaliśmy przez parę miesięcy, bo tylko tak mogliśmy dalej funkcjonować nie mając więcej środków. W naszym przypadku od początku działalności borykaliśmy się z długoletnim zadłużeniem, które postanowiliśmy spłacić z własnych środków, czego również wiele osób nie rozumiało, że musimy tak to zrobić. Dopiero rok 2023 był rokiem, który poprzez wieloletnie odpowiednie działanie pozwolił nam wyjść na zero. Dziękujemy wszystkim, którzy w nas wierzyli, zaufali, pomagali nam i dawali z siebie wszystko na balach charytatywnych dla klubu, które wiele wnosiły - jesteście wielcy.

Co Pan uważa za największy sukces?

- Uważam, że 77 lat klubu to wielki sukces, że zawsze byli ludzie, którzy się poświęcili, by klub istniał. Ludzie, którzy budowali i dzięki którym klub rósł i rozwijał się. Dlatego mam wielką prośbę, by ludzie nie myśleli tylko o sobie, a próbowali coś po sobie zostawić. Każdy z mieszkańców może mieć wpływ na los naszych największych skarbów i naszej przyszłości - młodzieży. Jak mówimy na boisku „do boju’’. Musimy wszyscy wspólnie zadbać o miejsca, które mogą coś wnieść w życie innych. Dodatkowo uważam, że jak na klub w małym mieście, zawsze jak Dawid z Goliatem walczyliśmy z większymi od siebie, mimo wielu ograniczeń. Zawsze godnie reprezentowaliśmy miasto – „Wierni po porażce, dumni ze zwycięstwa”. Wierzę i liczę w kolejne sukcesy typu klasy sportowe i większe wsparcie z miasta, które musi otworzyć oczy i zrozumieć, że prabucka społeczność głównie sportem płynie, że boiska, hale itp. są pełne, a wręcz brakuje nam miejsc - powinniśmy w to inwestować! O co zawsze, gdy mogłem apelowałem.

Skąd decyzja o zrezygnowaniu z funkcji prezesa?

- Od początku sygnalizowałem, że praca zawodowa ogranicza mój większy wkład w działaniu dla klubu. Ostatnie miesiące bardzo się zmieniły w mojej sferze zawodowej, przez co nie mógłbym odpowiednio wypełniać swoich obowiązków, a klub nie może sobie na to pozwolić. Coraz częściej irytowałem się, że nie mogę zrobić więcej, że mnie nie ma itp., a bardzo chciałbym intensywniej działać, bo klub na to zasługuje. Dodatkowo wiem, że klub nie powinien się uzależniać, a ten rok w końcu był rokiem, w którym wiele spraw ustabilizowało się i w mojej kadencji nigdy nie było lepiej - sam bym chciał tak zaczynać. To najlepszy i najuczciwszy moment na zmianę i oddanie pałeczki. Wiem, że już zapoczątkowane rzeczy i nowy impuls będzie dobry dla klubu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na prabuty.naszemiasto.pl Nasze Miasto